Organizacja imprezy urodzinowej.
X Factor = 10 talentów na 10 lat.
X Factor = 10 talentów na 10 lat.
0 Komentarze
Organizacja urodzin dziecka pt. " W świecie kina" . Jak zawsze, wszyscy goście byli zobligowani do stylizacji wg. tematu przewodniego. W tym roku każdy gość był przebrany za bohatera z bajki, która w ostatnim roku była wyświetlana w Multikinie. Największą atrakcją była Parada Gwiazd Multikina, podczas której jubilatka wybrała najbardziej oryginalnie ustylizowaną osobę. W programie był też konkurs wiedzy o Multikinie i bohaterach animacji dla dzieci oraz seans filmowy z "kroniką filmową" zamiast reklam :) Ostatnia impreza urodzinowa przed pójściem do szkoły.
Wszyscy goście byli zobowiązani, aby przypomnieć sobie i pokazać dziecku jak to jest/ było być PIERWSZOKLASISTĄ. Program imprezy oparty został o idee intensywnego dnia szkolnego. W planie lekcji znalazły się m.in.: lekcja historii (życia Abi), lekcja muzyki (Kaszubskiej), lekcja biologii ( kulinarnej) oraz WFu (międzypokoleniowego) . Pierwszy dzwonek uruchomiła jubilatka. Lekcje były prowadzone przez samego ojca-dyrektora. Autentyczny stres u wszystkich uczniów wywołał finalny test kompetencji. Na szczęście wszyscy uczniowie zdali test z oceną bardzo dobrą, a niektórzy nawet z celującą. Organizacja urodzin dziecka, które było zafascynowane bajką "Księżniczka i Żaba" . Impreza odbyła się zatem w konwencji biesiady dworskiej z pakietem książęcych atrakcji. Było zatem iście dworskie śniadanie w skansenie chleba, był przejazd bryczką do gęstego lasu i poszukiwanie skarbu w okolicy najstarszego dębu. Po odnalezieniu skarbu, którym okazała się żaba ukryta w szkatule, cała świta wróciła do drewnianego domku na prawdziwym książęcym folwarku na królewską biesiadę. Foto-relacja z wydarzenia
2005 rok, euforia, głód przygody , brak zobowiązań i ... pieniędzy ;) oraz pomysł, aby w podróż pojechać tam gdzie padnie palec. Palec padł na Babadag
Tydzień później byliśmy w drodze do Babadag; do niewielkiego miasta w północnej części Dobrudży, w południowo-wschodniej Rumunii. Po kilkunastu dniach podróży stopem, pociągiem i autobusem dotarliśmy do celu. Cel sam w sobie nie był kluczową atrakcją. Wrażeń podróżniczych dostarczyła nam droga. Po drodze zwiedziliśmy kultowe miejscowości winiarskie na Węgrzech, zagłębiliśmy się w historię Konstancji i Sibinu, przeżyliśmy chwilę grozy w księstwie Draculi - Sighișoarze, oddaliśmy się zadumie nad krystalicznymi jeziorami na Słowacji i nad zdecydowanie mniej krystaliczną deltą Dunaju, poczulismy smak nieodkrytej dzikiej Europy przy zdobywaniu najwyższego szczytu Karpat Południowych – Moldoveanu i zrelaksowaliśmy się w czarnomorskim kurorcie - Mamaja. A cała koncepcja i przygoda działa się równolegle i bez znajomości pozycji Andrzeja Stasiuka „Jadąc do Babadag”. |
|